wtorek, 24 czerwca 2014

Chapter 2

,,Mogłem wygrać, 
Ale przegrałem.
Miałem wybór.
Wybierałem między życiem, a śmiercią.
Wybrałem życie.
Czy to był dobry wybór?
A może jednak błąd?
Czy to możliwe, bym pomylił się?''
*Perspektywa Roberta*
Siedziałem u Milesa w pokoju. Byłem szczęśliwy, że tak szybko się odnalazłem w Forks. Była impreza. Każdy był już nieźle schlany. Niektórzy tak jak ja spokojnie siedzieli bawiąc się bez alkoholu. Nie mogę do tego wrócić. Nie odkąd po dwóch latach wyszedłem z nałogu. Dziewczyna Milesa poszła, a ten dosiadł się do mnie.
-E stary...Widziałeś minę Ammie?
-Kogo?
-Mojej siostry....
-Tej w kapturze na głowie? Co tusz miała rozmazany?
-Noo...
-Nie mówiłeś, że mas siostrę.
-Bo nie ma o kim gadać.
-Co?- i wtedy usłyszeliśmy huk. Coś się rozbiło. W łazience.Pobiegliśmy obaj. Reszta nie zdając sobie sprawy, z powagi sytuacji nadal się bawiła w najlepsze. To śmieszne jak często nie zauważamy tragedii innych. Tak często ludzi, którzy nas otaczają. Każdy żyje własnym rytmem. Nie przejmujemy się tym czy ktoś w naszym pobliżu ma dobrze. Dla każdego liczy się tylko jedna osoba. On sam. Z początku zauważyłem rozbite lustro. Rozbite w odłamki tak drobne jak poranna rosa. Na ziemi leżała dziewczyna. Cała pokaleczona. Z jej ręki strumieniami lała się krew. Nagle tak jak gdyby nigdy nic ona wstała próbując się podnieść. Widziałem, że każdy ruch sprawia jej ból. Nie miała siły wstać, a mimo to nie prosiła o pomoc nawet własnego brata. Chciałem do niej podejść, ale Miles mnie zatrzymał.
-Nie podchodź. Tylko ją przestraszysz.- nie posłuchałem się go. Ostrożnie podszedłem do dziewczyny. Kiedy zobaczyła mnie tak blisko siebie zaczęła wbijać  paznokcie w swoją skaleczoną dłoń. Ból sprawiał jej przyjemność. Uśmiechała się do siebie,a po jej policzkach ciekły łzy. Mówiłem, że nienawidzę jak dziewczyna płacze? Jak nie to właśnie wszem i wobec ogłaszam, ze tak właśnie jest. Uklęknąłem obok niej.
-Pokaż tą rękę.- Bała się mnie. Trzęsła się, więc bała. Zacisnęła mocniej szczękę.- Słuchaj...Pokaż, bo ci się wda zakażenie. Wiem co czujesz, ale....
-Skąd ty kurwa możesz to wiedzieć człowieku?
-Amy uspokój się...
-No ja się kurwa pytam skąd?!-Jej głos był coraz głośniejszy.
-Siostra wiesz, że nerwy w twoim przypadku są niewskazane...
-Bo jestem dziwką?! Twoja dziewczyna mi to dosyć brutalnie uświadomiła.
-Co?! Spokojnie...Prze....-Nie zdołał dokończyć, bo dziewczyna zaczęła zwijać się z bólu. Krzyczała i nie panowała nad własnym ciałem. I wtedy to zrobiłem...
,, Wszystko zniszczyliśmy razem, 
więc razem musimy to odbudować. 
Powoli, małymi kroczkami,
Może uda nam się dotknąć nieba.''
********************************************************************************
Okay. Rozdział gotowy! Mamy perspektywę Roberta. Postanowiłam, że tu będę dodawać króciutkie rozdziały, ale jak najczęściej będę mogła. Na prawdę tego bloga nie chce zepsuć. Czekam na komy i dziękuje za poprzednie. Dedyk dla Selinki oraz Rudej Wampirki;) Buziaki, Issie:*



niedziela, 8 czerwca 2014

Chapter 1

Masz racje. 
Wątpię w twoje słowa.
Wiem,że w tym świecie nie warto ufać nawet sobie. 
Więc zamknę oczy i dopiero wtedy się dowiem, ile warte są twoje obietnice.
Proponujesz,że zabijemy się razem.
To miłe, ale najpierw to ja zastrzelę ciebie, bo wiem,że to kłamstwo, a nie chce kolejnych  problemów.
    *PERSPEKTYWA AMY*
Obudziłam sie o drugiej w nocy. Nienawidze swojej bezsennności. Miałam znów koszmary. Jak zwykle. Czasem marze, by to sie skończyło. Bym mogła cofnąc się w czasie. Nie jestem doskonała, ładna czy mądra. Jestem tylko sobą. Mroczna ja. Zawsze w czarnych ciuchach. Nigdy nie wiem co powiedzieć. Mam w szufladzie pare swoch tektów, które nigdy nie będą nigdzie  pokazane.. Wiem,że powinnam sie cieszyć z tego co mam. Nie umiem. Jestem ciągle sama, więc wariuje. Lubie czuc ból, bo mi źle. Czasem ostro lece na haju. Nie lubie tego. Ale dzięki temu łatwiej udawać, że jest okay. Z góry, z pokoju Milesa jak zwykle było słychać odgłosy imprezy. Otworzyłam z hukiem drzwi, a tam jak zwykle cała ekipa. Na kolanach mojego brata siedziała ta idiotka Erica. W koronkowej niebieskiej sukience wyglądała jak...No chyba wiadomo kto. Równie dobrze mogłaby chodzić na goło. Suka. No właśnie. Ja tak ich odróżniam. Są zapatrzone dziwki, kujony, skurwiele, szpanerzy i psychole. Do tej ostatniej grupy należę tylko ja.  Rodzice jak żyli mówili mi, że jak tak dalej pójdzie to skończe w burdelu. Na to wspomnienie momentalnie zrobiło mi się nie dobrze. Moja matka była, co tu kryć, dziwką. Ojciec nie był moim biologicznym tatą. Był jej alfonsem. To on ją zabił jak zaszła w ciążę. Do tej pory to pamiętam. Bardzo dokładnie. Ich krzyki i ten wieczny odór alkoholu. Pamiętam jak byłam mała i tuliłam do siebie małego różowego misia. Zagłuszałam płacz. Byłam taka słaba. Nadal jestem. Tak bardzo chce się zmienić. Chce się stać inną sobą. Tą silniejszą. Pozbyć się tych wszystkich wspomnień, które torują sobie drogę do mojej zepsutej duszy.  jestem zła. Jestem okropna. Jestem beznadziejna. Zasnęłam. Obudziłam się o siódmej. Szkoła. Nienawidze tej jebanej instytucji. Założyłam na siebie zieloną bluzę z kapturem i czarne rurki. Jaka ja gruba jestem. Spojrzałam w lustro. Moje odbicie się ze mnie naigrywało. Dziewczyna z sińcami pod oczami i kapturem na głowie śmiała się szyderczo w moją stronę. Uderzyłam w nie z pięści. Obserwowałam jak rysy pojawiają się, a za chwile pękło całe szkło. Gdybym ja też tak mogła. Spojrzałam na swoją rękę. Była cała zakrwawiona. Kręciło mi się w głowie, a po chwili zemdlałam. To było moje wybawienie.
Nienawidzę siebie za to jaka się stałam.
Ciągle uciekam z niemym krzykiem w oczach.
Łzy płyną po moich policzkach.
I nikt nie wie.
Nikt nic nie widzi.
Mam swoje tajemnice.
Ty nie masz do nich dostępu.
Zabiore je z sobą do grobu.
**************************************************
Przepraszam, że tak długo, ale mam małe problemy z czasem i wiecznie coś. Następny będzie dłuższy. Przynajmniej się postaram. Dziękuje za komy. Dedyk dla Sellusi i Rudej Wampirki:-)




piątek, 16 maja 2014

PROLOG


Od zawsze byłem ten zbuntowany. Wszyscy dostrzegali we mnie tylko nie liczącego się zn nikim bachora. Może nim byłem. Nie potrafiłem udawać jakiegoś Biebera, ponieważ nigdy taki nie będę. Przyciągała mnie głośna i ostra muzyka....Może temu,że była czymś innym. Czymś czego zawsze pragnąłem,ale nigdy nie dostałem. Wychowywałem się w pacyfistycznej rodzinie. Karmiono mnie bzdurami,że wszystko jest piękne, a w naszym świecie wojny są zbędne. W wieku dziesięciu lat już przestałem w to wierzyć. Szkoła nie była miejscem gdzie bez agresji było łatwo. Nigdy nie było. Teraz jestem sobą. Uciekłem z domu i pozostawiłem przeszłość ze sobą. Jestem Robert Pattinson, mam 19 lat i jestem muzykiem. a konkretnie to metalowcem. Moja historia nie będzie prosta. Wkraczasz na własna odpowiedzialność do świata gdzie codzienne ustawki są normą.
*********************************************************************************
No więc mój kolejny blog,  w dosyć nie typowym paringu. Nie wiem czy komuś się to spodoba,ale postanowiłam spróbować. Co wyjdzie to zobaczymy. Mam nadzieje,że ktoś skomentuje, bo serio nie wiem co z tym blogiem wyjdzie....No ok. Czekam na komy. Issie:*